Dwa loga Grand Collection
Gdy powstaje nowa marka produkująca płytki ceramiczne i gresowe, to rynek wnętrzarski zaciera ręce. Oto pojawią się nowe wzory, powieje świeżością. Gdy stworzyłam kilka propozycji dla brandu Grand Collection do finału negocjacji przeszły dwie propozycje. Obie możecie tu zobaczyć.
Grand Collection to marka płytek specjalizująca się w płytkach wielkoformatowych. Stąd taki projekt logo. A z czym jeszcze się kojarzy? Płytki różnych wielkości, wieżowce, domy, deweloperzy, architektura, architekci, wielka stolica. Dlatego ten wybór był oczywisty.
Logo oparłam o stopniowanie szarości — toto chyba najpopularniejszy kolor wśród płytek podłogowych. Font oszczędny minimalny — jak aktualna moda we wnętrzach.
Na potrzeby druku na opakowaniach i naklejkach przewozowych zaprojektowałam też logo w oparciu o płaszczyzny pełne i puste. Monokolory stworzone w ten sposób łatwiej powielać wszelkimi metodami drukarskimi. I pięknie wyglądają w złoceniach na wizytówkach czy wycięte laserowo z aluminium.
Lew w logo? Tak.
Drugim wyborem inwestorów był lew. Mam słabość do wielkich symboli. Przyznaję. Tym chciałam pokazać siłę marki. Jakość. Trwałość. Choć logo niewiele mówi o samym produkcie, to jednak przekazuje ponadczasowe wartości. Ostatecznie — czy Heineken ma w logo piwo? Czy Nike ma buty? Duże przykłady, wiem, ale mam wrażenie, że tłumaczą, o co mi chodzi. Czasem nie trzeba w projekcie bezpośrednio nawiązywać do samego produktu. Ostatecznie Apple nie handluje owocami...
Dwa loga Grand Collection
Gdy powstaje nowa marka produkująca płytki ceramiczne i gresowe, to rynek wnętrzarski zaciera ręce. Oto pojawią się nowe wzory, powieje świeżością. Gdy stworzyłam kilka propozycji dla brandu Grand Collection do finału negocjacji przeszły dwie propozycje. Obie możecie tu zobaczyć.
Grand Collection to marka płytek specjalizująca się w płytkach wielkoformatowych. Stąd taki projekt logo. A z czym jeszcze się kojarzy? Płytki różnych wielkości, wieżowce, domy, deweloperzy, architektura, architekci, wielka stolica. Dlatego ten wybór był oczywisty.
Logo oparłam o stopniowanie szarości — toto chyba najpopularniejszy kolor wśród płytek podłogowych. Font oszczędny minimalny — jak aktualna moda we wnętrzach.
Na potrzeby druku na opakowaniach i naklejkach przewozowych zaprojektowałam też logo w oparciu o płaszczyzny pełne i puste. Monokolory stworzone w ten sposób łatwiej powielać wszelkimi metodami drukarskimi. I pięknie wyglądają w złoceniach na wizytówkach czy wycięte laserowo z aluminium.
Lew w logo? Tak.
Drugim wyborem inwestorów był lew. Mam słabość do wielkich symboli. Przyznaję. Tym chciałam pokazać siłę marki. Jakość. Trwałość. Choć logo niewiele mówi o samym produkcie, to jednak przekazuje ponadczasowe wartości. Ostatecznie — czy Heineken ma w logo piwo? Czy Nike ma buty? Duże przykłady, wiem, ale mam wrażenie, że tłumaczą, o co mi chodzi. Czasem nie trzeba w projekcie bezpośrednio nawiązywać do samego produktu. Ostatecznie Apple nie handluje owocami...